Nic do ukrycia, wiele do odkrycia!
Dzisiaj wokół nas jest tak wiele hałasu. Krzyczą nagłówki, krzyczą media społecznościowe, krzyczą telefony i telewizory, krzyczą ludzie i maszyny. Świat jest pełen wyniszczającego zgiełku, negatywnych wiadomości i informacyjnego szumu, atakującego ze wszystkich stron. To w oczywisty sposób jest męczące.
Dostrzegając ten poważny problem, zespół Ayarise postanowił stworzyć dla ludzkości antidotum na hałas. Grupa zdeterminowanych i rozmiłowanych w muzyce przyjaciół przystąpiła do prac w tajnym laboratorium dźwięku 2 Sides Studio i mimo piętrzących się trudności, po kilku latach jest gotowa, aby podzielić się ze światem, owocami swoich wysiłków. O tym, że są dojrzałe i soczyste, można się przekonać słuchając debiutanckiego albumu zatytułowanego przewrotnie “Nothing To Hide”, który ukaże się nakładem Karrot Kommando już 17 sierpnia 2018.
Płyta zawiera 14 autorskich utworów, które nie krzyczą, za to niebezpiecznie łatwo wpadają w ucho, kusząc chwytliwymi refrenami, uwodząc damsko-męskimi harmoniami wokalnymi, tanecznym pulsem reggae, brawurą instrumentów dętych, to znowu zaskakując soulowym feeelingiem, rockowym szlagwortem lub hip-hopowym bitem, tylko po to by za chwilę tchnąć dubowym oddechem lub nutką dźwięku vintage, nawiązać do twórczości starych mistrzów korzennych dźwięków.
Jak wskazują pierwsze wyniki badań na ochotnikach z kraju i zagranicy, ta muzyka koi nerwy, dodaje sił, uspokaja dzieci, pobudza dorosłych, urzeka i po prostu przynosi ulgę w zgiełku. Posłuchaj i poznaj Ayarise, a potem weź tę muzykę ze sobą, do domu, do serca…
***
Niezależnie, czy – wzorem części animatorów (i admiratorów) lokalnej sceny reggae – za wydarzenie formatywne dla studyjnego początku muzyki jamajskiej w Polsce przyjmiemy wydanie EPki W rytmach Jamajca Ska (1965) przez Alibabki, czy też za właściwy moment dziejowy uznamy dopiero debiut płytowy Izraela Biada, Biada, Biada (1985), album Nothing to Hide (2018) aYarise z powodzeniem wpisuje się w długą historię dyskograficznego osadnictwa karaibskich dźwięków w kraju, by przywołać Juniora Stressa i jego sceniczny szlagwort, „buraka i pszenicy”. Jednocześnie, zgodnie z transatlantycką proweniencją samej muzyki, album zakorzeniony jest w wyspiarskim kraju bligii (Blighia sapida) i chlebowca (Artocarpus altilis), by wymienić tylko te mniej oczywiste okazy jamajskiej flory.
I choć tytuł płyty zapewnia, że zespół nie ma nic do ukrycia, to osobiście urzeka mnie przewrotne echo, którym ten – skądinąd bezpretensjonalny i wiele obiecujący – tytuł rezonuje: wszystko do odkrycia. Jednym z takich odkryć, poza kolekcją czternastu autorskich kompozycji z wyczuciem czerpiących z dokonań ska, rocksteady, roots reggae i dancehallu, jest niejednokrotnie dająca o sobie znać soulowa stylistyka wokalisty Artura Zwierzchowskiego, przywodząca na myśl tradycję spod znaku Altona Ellisa i Kena Boothe’a, a współcześnie praktykowana przez Romaina Virgo, czy Dre Island. Wszystkie inne walory, a wśród nich instrumentację opartą na stabilnym i elastycznym fundamencie basowym, harmonie wokalne (Agnieszka Dyś, Aleksandra Pękala, Łukasz Poździk) oraz aranże instrumentów dętych (Marcin Gańko), pozostawiam Państwu do wielokrotnego odkrywania we własnym, sobie właściwym, czasie i zakresie.
Bartosz Wójcik