19 października ukaże się wspólna płyta grup R.U.T.A i PAPRIKA KORPS, „400 lat”. Redakcją literacką wydawnictwa zajął się Jacek Podsiadło – poeta, dziennikarz, wieloletni felietonista Tygodnika Powszechnego. Poproszony o kilka słów na temat projektu, Jacek Podsiadło opisuje go w następujących słowach:
„400 lat” to muzyczne spotkanie przyjaciół z grup Paprika Korps i R.U.T.A., punky reggae party w czystej postaci, ale wybiegające też poza te dwa style. Oś tematyczna, wokół której obracają się teksty kolejnych utworów, to nic nowego na tej scenie: dyskryminacja kobiet, okrucieństwa wobec zwierząt, nadużycia władzy, przemoc policji, penalizacja marihuany, zagrożenia związane z nacjonalizmem itp. Nietypowe jest to, gdzie muzycy znajdują sojuszników dla swojej rebelii. W poszukiwaniu własnych „korzeni” idą nie tylko tropami pozostawionymi przez wielkich poprzedników ze sceny muzycznej, buntowników w rodzaju Boba Marleya czy Victora Jary, ale też powtarzają i przetwarzają słowa filozofów, malarzy, śpiewaków, poetów, etnografów i pionierów ruchu ludowego, począwszy od Seneki, a skończywszy na lubelskiej kapeli Amen.
W najnowszym wydaniu Tygodnika Powszechnego ukazał się wywiad z Maćkiem Szajkowskim – lider zespołu R.U.T.A opowiada w nim między innymi o zjawiskach, które wpłynęły na ciężki muzycznie i ekstremalny na poziomie tekstów charakter albumu.
– Jeśli punktujemy pewne kwestie, to dlatego, że wydaje nam się to konieczne – twierdzi. – Oczywiście każde pokolenie myśli, że to jest ostatnia chwila, aby się obudzić i coś zmienić. Zdaje sobie z tego sprawę. Jednak widzimy pewne niepokojące symptomy wokół i wysyłamy sygnał, który jest przypomnieniem o najważniejszych wartościach: wolności i potrzebie upominania się o nią. Musimy pamiętać, że ona nie jest nam dana raz na zawsze.
Maciek Szajkowski wypowiada się również na temat warstwy tekstowej albumu „400 lat”:
Oddech w lawinie oskarżeń pomaga złapać, wyglądająca co i rusz spod wersów, ironia. – Puszczenie oka w stronę słuchaczy, lecz także nas samych, było po prostu niezbędne – przyznaje Szajkowski. – Po pierwsze dlatego, że waga podejmowanych przez nas tematów jest cholernie ciężka. Po drugie, gdy tylko przypomnę sobie wypowiedzi cytowane czasem w mediach, to zwykle wpadam w nich minorowo, pesymistycznie. Walę takie tyrady, że nic tylko się pochlastać. Czasem mam tego dosyć i wtedy właśnie niezbędny jest ten humor, jako odtrutka.
Zespół przygotowywał się do nagrania podczas wspólnego, pamietnego wyjazdu przygotowawczego na Mazurach, zorganizowanego przez Igora Znyka. Sama płyta nagrana została w Studiu LWW w Warszawie przez Emila Wojtczaka. Niektóre wokalne partie nagrano w studio Western Jive z Aleksandrem Molakiem a dodatkowych nagrywek dokonał Radosław Ciurko w Something Like Studio w Krapkowicach. Materiał miksował przez długie miesiące w podziemiach sławnego Studia As One Mariusz „Dziurex” Dziurawiec oraz Jarek „Smok” Smak. Oni też odpowiedzialni byli za mastering. Zadanie mieli niełatwe, jakoże połączone siły obu zespołów liczą sobie aż 14 osób!