Druga płyta Marszałka nie bez powodu nosi tytuł „Split”, którym to zwykle określa się wspólne wydawnictwo dwóch zespołów. Na albumie Marszałek prezentuje dwa oblicza: tradycyjną, znaną już słuchaczom formułę one man band, w której odwołuje się do swych pierwszych nagrań, zanurzonych w bluesowo-countrowej tradycji i brudny, minimalny electro-punk, oparty o surowe brzmienie basu i automatu perkusyjnego.
W warstwie lirycznej Marszałek nawołuje do aktów terroru, mordów na politykach i rowerzystach, wytyka złodziejstwo i głupotę Polaków, przepowiada koniec panowania chrześcijaństwa, obnaża łapówkarstwo w festynowym szołbizie i szydzi: z suvów, prywatnych przedszkoli, mediów społecznościowych, Trójki i konkretnych osób, wymienionych oczywiście z nazwiska, w sztubackiej nadziei na obrusz i oburz. Przeklina, pluje żółcią i jadem, ma syfiasty głos, nie umie śpiewać.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności